poniedziałek, 3 marca 2014
Part 12
Przepraszam, chwilowy brak weny.
Pozdrawiam TheMaryy347
_________________
Cały czas leżeli na obszernym parapecie. Chester przebudził się chwilę temu. Spojrzał na piękną twarz dziewczyny. Odgarnął z niej włosy i delikatnie pogładził po policzku. Chciałby, aby ten moment trwał wiecznie, nigdy nie było mu z kimś tak dobrze. Pomimo, że nawet nie rozmawiali, czuł się znakomicie. W końcu czuł się komuś potrzebny. Nie był już bezwartościowym ćpunem, a dobrym przyjacielem. Właśnie, tylko przyjacielem. Tak bardzo chciał mieć kogoś przy sobie, komu mógłby szczerze powiedzieć, że go kocha. Taką osobą mogła być Amy. A może lepiej jej nic nie mówić? A jeśli ona nie czuje tego samego co ja? Nie w tym momencie, nie teraz. To bez sensu...
Trzymając ją w ramionach czuł się jakby miał cały świat w swoich rękach. Nie mógł pozwolić jej upaść, była dla niego za bardzo ważna. Kiedyś przysiągł sobie, że nie pozwoli by ktoś z jego bliskich cierpiał. Chyba można ją tak nazwać, jest mu bardzo bliska. Razem muszą przejść przez to wszystko. Ona sama sobie nie poradzi. Wiedział to doskonale. Wiedział też to, że tylko na nim może polegać. Nie spieprz tego, Chaz!
*Na dole...*
Brad powoli podniósł ciężkie ciało z kanapy. Momentalnie chwycił się za głowę i syknął z bólu. Że też musiał to robić! Maił bardzo słabą głowę, a po takiej ilości alkoholu nie trudno domyśleć się, z jakiego powodu tak cierpiał. Przeczesał rękami burzę loków i powędrował do kuchni. Opłukał twarz zimną wodą i oparł się o zlew. Stał ze zwieszoną głową kilka sekund, a potem wyciągnął szklankę i nalał sobie soku, który stał obok. Szybo wypił zawartość kubka i otarł usta. Spojrzał na zegarek. 11:50. Hmm, Chester i Amy chyba mieli umówione kolejne spotkanie. Trzeba ich obudzić. Brunet powoli wszedł po schodach i uchylił drzwi od pokoju dziewczyny. Zobaczył przytulającą parę, na sam widok zrobiło mu się ciepło w środku. Z lekkim uśmiechem zbliżył się do nich. Ałć! Nadepnął na jakich przedmiot, strasznie bolała go stopa. Spojrzał na podłogę i podniósł z niej telefon. Na ekranie wyświetliła mu się treść wiadomości od April. Powoli usiadł na podłodze i wpatrywał się w ekran. Tak, to nieokreślone uczucie. Dlaczego ona mi nic nie powiedziała? Nie ufa mi? Wiele pytań, bez odpowiedzi. Poczuł złość, smutek, wyrzuty sumienia. Gdyby nie potraktował jej tak ostro... Przez niego, ktoś zakończył swoje życie. Nie mógłby żyć z taką świadomością, przecież to straszne. Starał się chronić jedynego członka rodziny, a przez to traktował innych jak szmaty. Przecież ta dziewczyna nie zrobiła nic złego, nie musiałem tak na nią krzyczeć. Położył telefon obok i przetarł twarz szorstkimi dłońmi. Współczuł i sobie i Amy. Ona straciła kogoś, kogo uważała za przyjaciela. Teraz pewnie dowie się, jakim jestem dupkiem. Udaję jakiegoś wielce miłosiernego, a tak naprawdę jestem nieczuły i samolubny. Nie opiekowałbym się tak Amy, gdybym miał kogoś innego. A teraz mam tylko ją i przez to, że nie chcę jej stracić troszczę się o nią. Robię wszystko, żeby mi nie było źle.
Chester usłyszał pociąganie nosem. Odwrócił głowę i zobaczył Brada siedzącego na podłodze. Co do... Nagle jego oczy odnalazły telefon. Tylko nie to... Ostrożnie zdjął głowę Am ze swojej piersi i ułożył ją wygodnie na parapecie. Po cichu wstał i usiadł obok chłopaka.
-Czytałeś?-spytał spokojnie.
Ten tylko pokiwał głową i otarł twarz z łez.
-Przykro mi-Chaz objął go ramieniem-Współczuję wam obojgu, wiem co czujecie.
-Co ja mam teraz zrobić?-spojrzał na niego błagającym wzrokiem-Pomóż mi, co ja mam jej powiedzieć?
-Nie chciałaby żebyś wiedział-zapewnił go-Nic jej nie mów. Wiem, że będzie ciężko, ale przynajmniej oszczędzisz jej niepotrzebnych myśli. Jak się dowie, że wiesz nie będzie mogła spać i znowu jej się pogorszy.
-Masz rację. Nie powinienem jej nic mówić. Ale ty też jej nic nie mów!
-Nie zamierzam-powiedział-Muszę cię zostawić, wychodzę na spotkanie.
-Amy też idzie?
-Lepiej niech nie idzie. Zaopiekuj się nią, ty robisz to najlepiej.
Brad uniósł kącik ust i obserwował wychodzącego Chaza. Musiał to powiedzieć, musiał...
*Kilkanaście minut później...*
Chester przemierzał spokojnie ulice Los Angeles. Miasto o tej porze roku wyglądał pięknie. Wszystko budziło się do życia, jasne promienie słońca przedzierały się przez wysokie budynki. Na ulicy pojawiało się więcej ludzi. Niektórzy z nich spieszyli się gdzieś, a inni zwyczajnie spacerowali, nie przejmując się panującym chłodem. Z uśmiechami na twarzach mijali kolejnych ludzi i od czasu do czasu się pozdrawiali. Ach, gdyby tylko on też tak potrafił. Nie przejmować się rzeczywistością i móc żyć spokojnie. Ale on wybrał inne życie. Uparty, wszystkowiedzący chłopak-cały Chester. Czasem przez jego charakter pakował się w poważne problemy. Pamięta te czasy kiedy jako wyszczekany gówniarz, bo inaczej nie można tego nazwać, zaczepiał ludzi na ulicy. Przecież oni mu nawet nic nie zrobili. Dobrze, że się zmienił. Udało mu się trochę uspokoić. Nabrał życiowych wartości i ideałów, do których chce dążyć. Życie nauczyło go wielu rzeczy. Pomimo tego co przeżył, był za to wdzięczny. Te wszystkie zdarzenia ukształtowały jego charakter i dzięki temu jest, kim jest.
Stanął przed drzwiami pokoju 13 i nacisnął na klamkę. Zamknięte... Wrócił się kilka metrów i ze zdziwieniem zapytał:
-Ja przyszedłem na spotkanie, ale drzwi są zamknięte. Coś się stało?
-Pani prowadząca zajęcia ciężko zachorowała i nie ma jej przez najbliższy miesiąc-odparła blondynka siedząca za biurkiem-Nikt pana nie powiadomił?
-Skoro tu jestem, to raczej nie-odparł ironicznie.-Ech, do widzenia.
Szybkim krokiem opuścił budynek i poddenerwowały udał się w stronę domu.
*Tymczasem...*
-I ty o wszystkim wiedziałeś?!-krzyknęła dziewczyna.
-Amy, proszę cię, uspokój się!
-Nie będziesz mi mówił co mam robić!
-Amy, posłuchaj...
-Nie będę cię słuchać. Pewnie znowu skłamiesz! Od jakiego czasu o tym wiedziałeś, co?!
-Dzisiaj przez przypadek się dowiedziałem i...
-Grzebałeś w moim telefonie?!
-Nie, to nie tak!
-Dobra, zamknij się w końcu!
-Ale...-Brad był bliski załamania.
-Zamknij się! A najlepiej to się wynoś!
-To ja mu powiedziałem!-krzyknął niespodziewanie Chaz.
Wszystkie spojrzenia skierowane były na stojącego w drzwiach Chaza.
-Nie spodziewałabym się tego po tobie-powiedziała chłodno i minęła go w drzwiach ubierając swoją kurtkę.
Chaz usiadł na kanapie i ułożył łokcie na kolanach. Przetarł twarz dłońmi i wpatrywał się w postać dziewczyny znikającą za oknem.
-Dlaczego to zrobiłeś?-spytał Brad rozkładając ręce.
-Podziękujesz mi później-powiedział i wstał z kanapy.
Wybiegł z domu z nadzieją, że zdąży dogonić dziewczynę.
____________________
Ja was przepraszam ;-; Krótki wiem, poprawię się. Nie miałam czasu i tak wyszło no. Następny będzie lepszy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńA się porobiło. ;-;
Mam nadzieję, że Chester i Amy się pogodzą. ;-; Mam nadzieję, że będzie dobrze. ;-;
No nic. Życzę Ci weny i zapraszam do mnie.
http://opowiadanialinkinpark2.blogspot.com/
Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na niego... ;__;
Zapraszam do mnie ;)
http://linkinpark-i-marzenia.blogspot.com/ <------- :D
Przepraszam za spóźnienie, ale nie miałam internetu :/
OdpowiedzUsuńHmm...Faktycznie, trochę czekaliśmy na ten rozdział...Ale wena jest złośliwą jędzą, która przychodzi kiedy jej się chce. (Niestety jestem chyba idealnym przypadkiem brakiem natchnienia)
Rozdział jest...dobry. nawet bardzo.
Mogłaś ciut bardziej przyłożyć się do opisów. No i końcówka jest strasznie pogmatwana, nie wiadomo jak doszło do tego, że Amy dowiedziała się, że Brad wie o samobójstwie April.
Podoba mi się nasz czuły Chaz, bo to niesamowicie urocze ^_^
No ale...Jak on się skubaniec spieszy z tymi miłościami :D
Liczę, że wena wróci o 100% lepsza :))
Pozdrawiam!
Chaz nadstawił tyłka za Brada. Widać, że mu zależy. No i bardzo dobrze, oby tylko Amy nie spanikowała z tej bliskości i nie odrzuciła go. Hm.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą u mnie nowy, zapraszam :)
JESTEM! Przepraszam, na swojego bloga nie zagladam, co za tym idzie - do komentarzy, wiec nie wiedzialam nic o nowym rozdziale u Ciebie. Wybacz, prosze!
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o tekst - rzeczywiscie, sprawa z samobojstwem April jst pogmatwana i taka nieprzejrzysta. Trudno sie polapac od razu, o co chodzi.
Ale cos jest zarowno w Tobie, jak i w Chesterze i Amy - cos innego, co mnie tutaj bardzo przyciaga! Wyobrazilam sobie akcje ze stojacym w drzwiach Chesterem, ktory bierze cala wine na siebie. To bylo takie kochane! Chlopak sie Bradowi naprawde przysluzyl.
Szkoda mi tylko April! Ale no zeby sie zabijac? Musiala to naprawde przezywac, eh.. Mam jednak nadzieje, ze ten caly wątek z jej samobojstwem poszerzy sie i bardziej wyjasni :)
Ogolnie rozdzial spoko. Nie zwrocilam uwagi na brak opisow, ale po przeczytaniu komentarza Bennody - przylaczam sie do tej uwagi. Opisy, opisy, opisy! Lubię opisy.
No, to chyba tyle! Aha, tylko dlugosc.. aj tam, wybaczam! Doskonale Cie rozumiem, jesli chodzi o wenę. Moja mnie juz naprawde nie lubi. Ale co poradzisz?
To juz idę. Zycze Ci tam wszystkich mozliwych wspomagaczy do napisania kolejnej czesci! :D
PS Jesli chodzi o mnie - rozdzial zaczal sie produkowac. Powoli, jeszcze sie na nic nie napalaj, bo nic nie obiecuje; natomiast miesiac juz minal, odkad nic nie wstawilam, takze ruszylam dupsko i moze w przyszlym tygodniu juz bedzie. Trzymaj kciuki! :D
Zapraszam na shota do siebie. Troszkę spóźniony, ale może służyć za prezencik na dzień kobiet ^^
OdpowiedzUsuńNO I O MATKO BOSKA, COŚ SIĘ TWORZY U BENNODZIARY ^^
KAZAŁA SIĘ NIE NAPALAĆ, A JA I TAK BĘDĘ XD
U mnie nowy, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńMój Boże, ten rozdział jest krótki, ale zajebisty!!!!
OdpowiedzUsuńTa scena, kiedy Am i Chaz siedzą tak razem ze sobą przytuleni... Achhh, po prostu ACHH!!
A przy kłótni z Bradem muszę przyznać że serduszko mi trochę pękło, szkoda mi go, tak samo jak Amy, że musiała to przejść i tak samo jak Chestera, że wziął winę na siebie.
I ta ironiczna odpowiedź Chestera na to, czy został poinformowany o tym, że spotkanie się nie odbędzie ;) Kobieto, JESTEŚ MOIM MENTOREM. Myślisz, że można założyć nową religię - TheMaryyianizm? Muszę się dowiedzieć tego i owego w tym temacie. ;)
Warto było tyle czekać na ten rozdział. Informuj mnie jak znowu coś stworzysz <3 <3 <3
Skoro jest wiara w Latającego Potwora Spaghetti, to pewnie moja też by przeszła. Ale nie przesadzaj, bo są lepi ode mnie. Staram się coś nowego wytworzyć, więc ty i wszyscy inni: bądźcie w gotowości!
UsuńLiczę na to, że będzie to zajebista niespodzianka <3 a co do nowej religii - jestem ateistą, kto mi zabroni wyznawać wszystkich genialnie piszących ff blogerów? =) YOLO
Usuń