Proszę o komentarz i głos w ankiecie!
Pozdrawiam TheMaryy347
________________________
Amy poczuła, że coś nią potrząsa. Otworzyła oczy i zobaczyła pochylającego się nad nią Brada.
-Nareszcie!
Dziewczyna odgarnęła włosy z twarzy i siadając rozejrzała się po pomieszczeniu. Na szklanym stoliku stało mnóstwo kubków po herbacie. Wszystkie poduszki leżały porozrzucane po podłodze, a wśród nich leżał Chester. Amy pacnęła się w czoło na widok chłopaka. No tak, tylko Amy Turner potrafi zaprosić gościa i pozwolić mu spać na podłodze. Na fotelu leżały kurtki. Teraz na pewno się wyda, że nie było nas w domu.
-Mogę cie prosić na chwilę?-powiedział Brad i udał się w stronę kuchni.
Rudowłosa skrzywiła się i chwiejnym krokiem podążyła za nim.
-Możesz mi wyjaśnić dlaczego on leży na podłodze?
-Nie pamiętam.-przyznała Amy i oparła się o blat kuchenny
-Jak możesz tego nie pamiętać?-chłopak złapał się za głowę-Co wyście robili?
-Ej, ej! Spokojnie!-zaprzeczyła szybko Amy-Gadaliśmy sobie i jakoś tak zasnęliśmy, nawet nie wiem kiedy!
-A więc tylko rozmawialiście?-upewniał się Brad.
-Oczywiście.
-I żadne z was nie wychodziło na dwór?
Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde.
-No wyszliśmy...-spuściła wzrok-ale tylko na chwilę!-szybko dodała.
-Na chwilę? Skoro chwila to dla was 2 godziny...
-Aż tyle nas nie było?!-zapytała z niedowierzaniem spoglądając na kuzyna.
-Tak! A wyobraź sobie, że ja się o ciebie martwię!-wykrzyczał i odwrócił głowę tak, aby uniknąć wzroku Amy-Boje się, że on coś ci zrobi.-powiedział cicho.
Dziewczyna spojrzała na niego z troską.
-Brad, jestem już duża.-podeszła i przytuliła się do niego.-Chester do dobry chłopak, nic mi nie zrobi. Może znam go krótko, ale czuję jakbym znała go przez lata. Jest między nami coś takiego, co pozwala nam zrozumieć się bez słów. Wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Czuję, że przeżyliśmy to samo i żadne z nas nie mogłoby wyrządzić drugiemu krzywdy. To byłoby jak cios dla samego siebie-podniosła wzrok, teraz widziała całą jego twarz. W jego oczach gromadziły się łzy, a usta drżały-Nie możesz martwić się o mnie cały czas. Zapomniałeś już o własnym życiu, zaniedbałeś sprawy zespołu. Doskonalę daję sobie radę sama! Poszłam na spotkanie, tak jak chciałeś.
-Ale potem znowu piłaś-powiedział, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku-i to przeze mnie!-wykrzyczał.
-Nie mów tak! To nie twoja wina, to April pozwoliła mi się schlać. Z resztą, sama zaproponowałam pójście do tego baru, nikt mnie nie zmuszał-uśmiechnęła się lekko-Przemyślałam sobie wszystko i wiesz co? Może gdyby nie April nie byłabym uzależniona, ale poniekąd dzięki niej nasze relacje się polepszyły.
-Nie rozumiem.
-Nie zauważyłeś, że odkąd poszłam na terapię spędzamy ze sobą więcej czasu? Dopiero niedawno zobaczyłam jak bardzo ci na mnie zależy! Oboje mamy tylko siebie i dzięki temu bardziej się sobą interesujemy. Pewnie nawet nie wiedziałabym gdzie mieszkasz, a teraz dzielę z tobą dom!
-Nie jesteś na mnie zła, że wywaliłem twoją przyjaciółkę z domu?
-A mam być? Chciałeś dobrze i ja to rozumiem. April wcale nie jest taką dobrą przyjaciółką. Po prostu wiedziała o mnie najwięcej i spędzała ze mną wiele czasu. Dlatego wszyscy myśleli, że jest moją przyjaciółką. Jeszcze nigdy nie miałam nikogo, kto zasługiwał na to miano. Aż do teraz-uśmiechnęła się szeroko i wtuliła się w Brada. Ten odwzajemnił uśmiech i przytulił ją równie mocno.
Stali tak jakiś czas, aż usłyszeli ciche kroki. Odwrócili wzrok, w przejściu stał Chester uśmiechający się radośnie. Amy spojrzała na kuzyna. Jego mina była ciężka do rozszyfrowania. Trochę w niej radości, trochę zdziwienia i złości.
-Cześć!-wykrzyczał radośnie Brad i klepnął chłopaka w ramię.
Amy widząc to uśmiechnęła się. Wreszcie się do niego przekonał. Cała trójka zaczęła przygotowywać śniadanie. Gdy wszystko było już przygotowane rozsiedli się przy stole i w ciszy zaczęli konsumować posiłek. Chaz postanowił jednak ją przerwać
-Długo spałem?-spytał unosząc wzrok
-O ile można nazwać to spaniem-uśmiechnięty Brad spojrzał na Amy-to tak.
-Nie patrz się tak na mnie! Chester, powiedz mu, ze było ci wygodnie
-Jak nigdy! Amy jest bardzo gościnna, nie wiem czego od niej chcesz-powiedział z sarkazmem
-Ej!-dziewczyna szturchnęła go w ramię-A w ogóle to kiedy mamy się spotkać z chłopakami?-pytanie skierowała do Brada.
-Dzisiaj.-odpowiedział spokojnie.
Dwójka spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
-Jak? Gdzie? Kiedy?-spytał przestraszony Chazzy
-Za jakąś godzinę jedziemy do Mike'a, chłopaki będą już na nas czekać. Zaśpiewasz coś, może nawet cię przyjmiemy.
Chester spojrzał na niego wzrokiem pełnym niedowierzania.
Brad próbował powstrzymać śmiech, ale nie wytrzymał
-Przecież żartuję, na pewno cię przyjmiemy.
-W takim razie-zaczęła rudowłosa-Ja zajmuję łazienkę!-wykrzyczała i szybko wstała z siedzenia kierując się w stronę schodów.
*Jakiś czas później...*
Chester, Brad i Amy weszli do środka. W pomieszczeniu byli już wszyscy. Cały pokój wypełniony był przeróżnymi instrumentami. Gdzieś w rogu stały gitary, obok leżał bas. W drugim kącie stało pianino, a wokół porozrzucane były kartki papieru. Niektóre były zapisane, a niektóre puste. Czerwone ściany ozdabiały abstrakcyjne wzory własnoręcznie malowane przez Shinodę. Pod ścianą stała stara kanapa, a pośrodku mikrofon.Wszyscy zajęli miejsca na sofie, a Chester podszedł do mikrofonu. Poprawiając go, nerwowo przegryzał wargę i bawił się kolczykiem. Spojrzał po twarzach wszystkich zgromadzonych. Pierwszy siedział Mike Ej, on ma niebieskie włosy! Ale czadowo! Dalej siedziała Amy, która czując na sobie wzrok chłopaka pokazała mu "OK" i uśmiechnęła się. Brad. Oby było tak, jak mówiłeś. Spojrzał dalej. Dwóch mężczyzn wyrywało sobie z rąk jakieś czasopismo. Bardzo się przejęli moją obecnością. Ostatni. To musi być ten Joe... Ej, czy on w ogóle mruga?! Ciarki przeszły całe ciało Benningtona.
-Możesz już zacząć.-powiedział Mike.
Chester odchrząknął, a z jego gardła wydobyły się pierwsze dźwięki. Wszystkie spojrzenia skierowane były na niego, każdy się w niego wsłuchiwał.
Sometimes, things just seem to fall apart
When you least expect them to
Sometimes, you want to pack up and leave behind
All of them and all their smiles
Skąd on to wziął?! Amy wsłuchiwała się w każde słowo z uwagą. Analizowała je w umyśle dokładnie, a każde trafiało do jej serca i zadawało stopniowy ból. Piosenka dokładnie opisywała jej stan sprzed kilku dni.
I don't know what to think anymore
Maybe things will get better
Maybe things will look brighter
Maybe, Maybe, Maybe
Pokój wypełnił przepiękny głos chłopaka, był nie do opisania. Wszyscy byli pod wrażeniem. Tylko Hahn siedział cicho i wpatrywał się w chłopaka.
Amy znowu poczuła ból. Tym razem jednak mniejszy. Otarła łzy spływające jej po policzku i schowała twarz w dłoniach. Chester widząc to ściszył ton i po chwili całkowicie przestał śpiewać. Wpatrywał się w nią, a jego wzrok stał się rozmazany. Przetarł oczy i stał w bezruchu. Chłopaki spoglądali raz na niego, raz na dziewczynę. Ta podniosła głowę i powiedział
-To było genialne. Bierzcie go!
Cała szósta podeszła do niego i zaczęli mu gratulować. Chester poczuł czyjąś doń na swoim ramieniu. Odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Joe. Miał kamienną twarz, jego oczy nie wyrażały kompletnie nic. Wszyscy zamarli aż nagle Koreańczyk poklepał go po ramieniu i powiedział z uśmiechem
-Witaj w zespole!
Na twarzach wszystkich zagościł uśmiech. Udali się do pokoju obok, aby ustalić jeszcze kilka rzeczy. Gdy Amy przechodziła obok Chestera, spojrzała mu w oczy i szepnęła
-To było cudowne.
Chłopak uśmiechnął się i razem wyszli z pomieszczenia.
*Kilka minut później...*
Wszyscy siedzieli w salonie i zajmowali się bzdurami.
-Ej, wiecie, ze odkąd powiesiłem plakaty jeszcze nikt nie zadzwonił-powiedział nagle Mike
-Nie chcą nas na świecie.-zażartował Phoenix
Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Wszyscy spojrzeli na Mike'a, a ten nie wiedział co ma zrobić.
-No odbierz!-krzyknął Brad.
Shinoda sięgnął do kieszeni i wyjął telefon.
-Ha-halo?
Daj na głośnik!-krzyknął Joe
-Dzień dobry, chciałabym skserować kilka papierów. Dobrze się dodzwoniłam?
Chłopcy w tle nie mogli wytrzymać ze śmiechu. Brad już leżał na podłodze.
-Niestety nie, przykro mi.
-Ale na plakatach było napisane Xero. Jak to działa?
-My jesteśmy zespołem. ZESPOŁEM. Muzycznym, nie żeby coś...
Połączenie zostało przerwane. Mike spojrzał oszołomionym wzrokiem na resztę. Po chwili oznajmił
-Wiecie co, chyba musimy zmienić nazwę zespołu...
-To jest dobry pomysł-potwierdził Dave wycierając załzawione oczy.
-Dobra już! Uspokójcie się i myślimy nad nazwą!-krzyknął Brad.
-"Probing Lagers"-zaproponował Rob
Wszyscy spojrzeli na niego wzrokiem "AYFKM"
-Rob, rozmawialiśmy już o tym... Ty nic nie wymyślasz-powiedział Mike
-A co powiecie na "Clear"-tym razem odezwał się Brad.
-Całkiem dobre, ale nie do końca-ocenił Mike
-Może "Platinum Lotus Foundation"-rzucił Joe
-Już chyba wolę być "czysty"-skomentował Phoenix
-Tak, to chyba najlepsze wyjście
-To co? "Clear"?-spytał Mike dla potwierdzenia
-Linkin Park!-krzyknął Chester.
-To jest jeszcze lepsze-powiedział Bourdon
-Mnie się podoba-oznajmił Dave
-Nawet mi się podoba!-odezwała się Amy
-Dobra, kto jest za Linkin Park?-spytał Brad
Wszyscy podnieśli ręce.
-Więc od dziś jesteśmy Linkin Park!
*Później...*
Chester, Owieczka i Rudowłosa wracali już do domu. Przez całą drogę nikt się nie odzywał. Chaz nie chciał spędzić kolejnej nocy w domu Amy, ale nie chciał tez wracać do swojego. Nie chciał wracać do pustego, zimnego domu, w którym nikogo nie ma. Znowu byłby sam, a ostatnim razem nie skończyło się to dobrze. Tak bardzo nie lubił tego uczucia. Uczucia bezradności i strachu, który go owładał gdy był sam. Nie mógł czuć rodzinnego ciepła. Nie było mu dane słyszeć śmiechu swoich bliskich. Wiedział, że nie może narzucać się kuzynostwu, ale oddałby wszystko by nie musieć tam wracać. Dosłownie wszystko.
Amy i Brad weszli na teren posesji, a Chester zatrzymał się na chodniku.
-Nie wchodzisz?-spytała dziewczyna odwracając się za siebie.
-Będę szedł. Za dużo czasu tu przebywam, nie mogę tak ciągle u was siedzieć.-przyznał.-Muszę wracać do swojego domu.
-Twój dom jest tutaj.-powiedział nieoczekiwanie Brad.-Możesz tu przebywać ile chcesz, w końcu jesteś jednym z nas.-chłopak uśmiechnął się.
Chester odwzajemnił uśmiech i szybkim krokiem dołączył do Brada i Amy. Weszli do środka i jak zwykle zaczęli rozmawiać o wszystkim. Tak, jakby znali się od dawna.
________________________
Amy poczuła, że coś nią potrząsa. Otworzyła oczy i zobaczyła pochylającego się nad nią Brada.
-Nareszcie!
Dziewczyna odgarnęła włosy z twarzy i siadając rozejrzała się po pomieszczeniu. Na szklanym stoliku stało mnóstwo kubków po herbacie. Wszystkie poduszki leżały porozrzucane po podłodze, a wśród nich leżał Chester. Amy pacnęła się w czoło na widok chłopaka. No tak, tylko Amy Turner potrafi zaprosić gościa i pozwolić mu spać na podłodze. Na fotelu leżały kurtki. Teraz na pewno się wyda, że nie było nas w domu.
-Mogę cie prosić na chwilę?-powiedział Brad i udał się w stronę kuchni.
Rudowłosa skrzywiła się i chwiejnym krokiem podążyła za nim.
-Możesz mi wyjaśnić dlaczego on leży na podłodze?
-Nie pamiętam.-przyznała Amy i oparła się o blat kuchenny
-Jak możesz tego nie pamiętać?-chłopak złapał się za głowę-Co wyście robili?
-Ej, ej! Spokojnie!-zaprzeczyła szybko Amy-Gadaliśmy sobie i jakoś tak zasnęliśmy, nawet nie wiem kiedy!
-A więc tylko rozmawialiście?-upewniał się Brad.
-Oczywiście.
-I żadne z was nie wychodziło na dwór?
Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde. Kurde.
-No wyszliśmy...-spuściła wzrok-ale tylko na chwilę!-szybko dodała.
-Na chwilę? Skoro chwila to dla was 2 godziny...
-Aż tyle nas nie było?!-zapytała z niedowierzaniem spoglądając na kuzyna.
-Tak! A wyobraź sobie, że ja się o ciebie martwię!-wykrzyczał i odwrócił głowę tak, aby uniknąć wzroku Amy-Boje się, że on coś ci zrobi.-powiedział cicho.
Dziewczyna spojrzała na niego z troską.
-Brad, jestem już duża.-podeszła i przytuliła się do niego.-Chester do dobry chłopak, nic mi nie zrobi. Może znam go krótko, ale czuję jakbym znała go przez lata. Jest między nami coś takiego, co pozwala nam zrozumieć się bez słów. Wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Czuję, że przeżyliśmy to samo i żadne z nas nie mogłoby wyrządzić drugiemu krzywdy. To byłoby jak cios dla samego siebie-podniosła wzrok, teraz widziała całą jego twarz. W jego oczach gromadziły się łzy, a usta drżały-Nie możesz martwić się o mnie cały czas. Zapomniałeś już o własnym życiu, zaniedbałeś sprawy zespołu. Doskonalę daję sobie radę sama! Poszłam na spotkanie, tak jak chciałeś.
-Ale potem znowu piłaś-powiedział, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku-i to przeze mnie!-wykrzyczał.
-Nie mów tak! To nie twoja wina, to April pozwoliła mi się schlać. Z resztą, sama zaproponowałam pójście do tego baru, nikt mnie nie zmuszał-uśmiechnęła się lekko-Przemyślałam sobie wszystko i wiesz co? Może gdyby nie April nie byłabym uzależniona, ale poniekąd dzięki niej nasze relacje się polepszyły.
-Nie rozumiem.
-Nie zauważyłeś, że odkąd poszłam na terapię spędzamy ze sobą więcej czasu? Dopiero niedawno zobaczyłam jak bardzo ci na mnie zależy! Oboje mamy tylko siebie i dzięki temu bardziej się sobą interesujemy. Pewnie nawet nie wiedziałabym gdzie mieszkasz, a teraz dzielę z tobą dom!
-Nie jesteś na mnie zła, że wywaliłem twoją przyjaciółkę z domu?
-A mam być? Chciałeś dobrze i ja to rozumiem. April wcale nie jest taką dobrą przyjaciółką. Po prostu wiedziała o mnie najwięcej i spędzała ze mną wiele czasu. Dlatego wszyscy myśleli, że jest moją przyjaciółką. Jeszcze nigdy nie miałam nikogo, kto zasługiwał na to miano. Aż do teraz-uśmiechnęła się szeroko i wtuliła się w Brada. Ten odwzajemnił uśmiech i przytulił ją równie mocno.
Stali tak jakiś czas, aż usłyszeli ciche kroki. Odwrócili wzrok, w przejściu stał Chester uśmiechający się radośnie. Amy spojrzała na kuzyna. Jego mina była ciężka do rozszyfrowania. Trochę w niej radości, trochę zdziwienia i złości.
-Cześć!-wykrzyczał radośnie Brad i klepnął chłopaka w ramię.
Amy widząc to uśmiechnęła się. Wreszcie się do niego przekonał. Cała trójka zaczęła przygotowywać śniadanie. Gdy wszystko było już przygotowane rozsiedli się przy stole i w ciszy zaczęli konsumować posiłek. Chaz postanowił jednak ją przerwać
-Długo spałem?-spytał unosząc wzrok
-O ile można nazwać to spaniem-uśmiechnięty Brad spojrzał na Amy-to tak.
-Nie patrz się tak na mnie! Chester, powiedz mu, ze było ci wygodnie
-Jak nigdy! Amy jest bardzo gościnna, nie wiem czego od niej chcesz-powiedział z sarkazmem
-Ej!-dziewczyna szturchnęła go w ramię-A w ogóle to kiedy mamy się spotkać z chłopakami?-pytanie skierowała do Brada.
-Dzisiaj.-odpowiedział spokojnie.
Dwójka spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
-Jak? Gdzie? Kiedy?-spytał przestraszony Chazzy
-Za jakąś godzinę jedziemy do Mike'a, chłopaki będą już na nas czekać. Zaśpiewasz coś, może nawet cię przyjmiemy.
Chester spojrzał na niego wzrokiem pełnym niedowierzania.
Brad próbował powstrzymać śmiech, ale nie wytrzymał
-Przecież żartuję, na pewno cię przyjmiemy.
-W takim razie-zaczęła rudowłosa-Ja zajmuję łazienkę!-wykrzyczała i szybko wstała z siedzenia kierując się w stronę schodów.
*Jakiś czas później...*
Chester, Brad i Amy weszli do środka. W pomieszczeniu byli już wszyscy. Cały pokój wypełniony był przeróżnymi instrumentami. Gdzieś w rogu stały gitary, obok leżał bas. W drugim kącie stało pianino, a wokół porozrzucane były kartki papieru. Niektóre były zapisane, a niektóre puste. Czerwone ściany ozdabiały abstrakcyjne wzory własnoręcznie malowane przez Shinodę. Pod ścianą stała stara kanapa, a pośrodku mikrofon.Wszyscy zajęli miejsca na sofie, a Chester podszedł do mikrofonu. Poprawiając go, nerwowo przegryzał wargę i bawił się kolczykiem. Spojrzał po twarzach wszystkich zgromadzonych. Pierwszy siedział Mike Ej, on ma niebieskie włosy! Ale czadowo! Dalej siedziała Amy, która czując na sobie wzrok chłopaka pokazała mu "OK" i uśmiechnęła się. Brad. Oby było tak, jak mówiłeś. Spojrzał dalej. Dwóch mężczyzn wyrywało sobie z rąk jakieś czasopismo. Bardzo się przejęli moją obecnością. Ostatni. To musi być ten Joe... Ej, czy on w ogóle mruga?! Ciarki przeszły całe ciało Benningtona.
-Możesz już zacząć.-powiedział Mike.
Chester odchrząknął, a z jego gardła wydobyły się pierwsze dźwięki. Wszystkie spojrzenia skierowane były na niego, każdy się w niego wsłuchiwał.
Sometimes, things just seem to fall apart
When you least expect them to
Sometimes, you want to pack up and leave behind
All of them and all their smiles
Skąd on to wziął?! Amy wsłuchiwała się w każde słowo z uwagą. Analizowała je w umyśle dokładnie, a każde trafiało do jej serca i zadawało stopniowy ból. Piosenka dokładnie opisywała jej stan sprzed kilku dni.
I don't know what to think anymore
Maybe things will get better
Maybe things will look brighter
Maybe, Maybe, Maybe
Pokój wypełnił przepiękny głos chłopaka, był nie do opisania. Wszyscy byli pod wrażeniem. Tylko Hahn siedział cicho i wpatrywał się w chłopaka.
Amy znowu poczuła ból. Tym razem jednak mniejszy. Otarła łzy spływające jej po policzku i schowała twarz w dłoniach. Chester widząc to ściszył ton i po chwili całkowicie przestał śpiewać. Wpatrywał się w nią, a jego wzrok stał się rozmazany. Przetarł oczy i stał w bezruchu. Chłopaki spoglądali raz na niego, raz na dziewczynę. Ta podniosła głowę i powiedział
-To było genialne. Bierzcie go!
Cała szósta podeszła do niego i zaczęli mu gratulować. Chester poczuł czyjąś doń na swoim ramieniu. Odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Joe. Miał kamienną twarz, jego oczy nie wyrażały kompletnie nic. Wszyscy zamarli aż nagle Koreańczyk poklepał go po ramieniu i powiedział z uśmiechem
-Witaj w zespole!
Na twarzach wszystkich zagościł uśmiech. Udali się do pokoju obok, aby ustalić jeszcze kilka rzeczy. Gdy Amy przechodziła obok Chestera, spojrzała mu w oczy i szepnęła
-To było cudowne.
Chłopak uśmiechnął się i razem wyszli z pomieszczenia.
*Kilka minut później...*
Wszyscy siedzieli w salonie i zajmowali się bzdurami.
-Ej, wiecie, ze odkąd powiesiłem plakaty jeszcze nikt nie zadzwonił-powiedział nagle Mike
-Nie chcą nas na świecie.-zażartował Phoenix
Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Wszyscy spojrzeli na Mike'a, a ten nie wiedział co ma zrobić.
-No odbierz!-krzyknął Brad.
Shinoda sięgnął do kieszeni i wyjął telefon.
-Ha-halo?
Daj na głośnik!-krzyknął Joe
-Dzień dobry, chciałabym skserować kilka papierów. Dobrze się dodzwoniłam?
Chłopcy w tle nie mogli wytrzymać ze śmiechu. Brad już leżał na podłodze.
-Niestety nie, przykro mi.
-Ale na plakatach było napisane Xero. Jak to działa?
-My jesteśmy zespołem. ZESPOŁEM. Muzycznym, nie żeby coś...
Połączenie zostało przerwane. Mike spojrzał oszołomionym wzrokiem na resztę. Po chwili oznajmił
-Wiecie co, chyba musimy zmienić nazwę zespołu...
-To jest dobry pomysł-potwierdził Dave wycierając załzawione oczy.
-Dobra już! Uspokójcie się i myślimy nad nazwą!-krzyknął Brad.
-"Probing Lagers"-zaproponował Rob
Wszyscy spojrzeli na niego wzrokiem "AYFKM"
-Rob, rozmawialiśmy już o tym... Ty nic nie wymyślasz-powiedział Mike
-A co powiecie na "Clear"-tym razem odezwał się Brad.
-Całkiem dobre, ale nie do końca-ocenił Mike
-Może "Platinum Lotus Foundation"-rzucił Joe
-Już chyba wolę być "czysty"-skomentował Phoenix
-Tak, to chyba najlepsze wyjście
-To co? "Clear"?-spytał Mike dla potwierdzenia
-Linkin Park!-krzyknął Chester.
-To jest jeszcze lepsze-powiedział Bourdon
-Mnie się podoba-oznajmił Dave
-Nawet mi się podoba!-odezwała się Amy
-Dobra, kto jest za Linkin Park?-spytał Brad
Wszyscy podnieśli ręce.
-Więc od dziś jesteśmy Linkin Park!
*Później...*
Chester, Owieczka i Rudowłosa wracali już do domu. Przez całą drogę nikt się nie odzywał. Chaz nie chciał spędzić kolejnej nocy w domu Amy, ale nie chciał tez wracać do swojego. Nie chciał wracać do pustego, zimnego domu, w którym nikogo nie ma. Znowu byłby sam, a ostatnim razem nie skończyło się to dobrze. Tak bardzo nie lubił tego uczucia. Uczucia bezradności i strachu, który go owładał gdy był sam. Nie mógł czuć rodzinnego ciepła. Nie było mu dane słyszeć śmiechu swoich bliskich. Wiedział, że nie może narzucać się kuzynostwu, ale oddałby wszystko by nie musieć tam wracać. Dosłownie wszystko.
Amy i Brad weszli na teren posesji, a Chester zatrzymał się na chodniku.
-Nie wchodzisz?-spytała dziewczyna odwracając się za siebie.
-Będę szedł. Za dużo czasu tu przebywam, nie mogę tak ciągle u was siedzieć.-przyznał.-Muszę wracać do swojego domu.
-Twój dom jest tutaj.-powiedział nieoczekiwanie Brad.-Możesz tu przebywać ile chcesz, w końcu jesteś jednym z nas.-chłopak uśmiechnął się.
Chester odwzajemnił uśmiech i szybkim krokiem dołączył do Brada i Amy. Weszli do środka i jak zwykle zaczęli rozmawiać o wszystkim. Tak, jakby znali się od dawna.
Ahahaha! Moja matka mnie zabije! KOMENTARZ U MAŁEJ BENNODZIARY MIAŁ BYĆ OSTATNIM NA DZIŚ XD Potem miałam iść się uczyć, ale nie mogłam się powstrzymać i nie zajrzeć też do Ciebie. (Sorry nauko, sama widzisz)
OdpowiedzUsuńAmy, piona! Ja też zawsze układam gości na podłodze :D (Jeszcze się w sumie nikt nie skarżył...)
No i też uwielbiam "Sometimes" :D
Jak dla mnie jedna z najlepszych utworów Grey Daze.
Chester W zespole! Nananinana!
Zespół ma fajną nazwę! Nananinana!
Akcja z Xero była genialna! Nananinana!
Bardzo lubię to opowiadanie! Nananinana!
(Pacz jaką masz muzykalną czytelniczkę :P)
Czekam na kolejny i weny życzę!!!
Hahaha XD Marysia 1:0 Nauka.
UsuńOd jakiegoś czasu "Sometimes" jest moim hymnem.
Pisz coś, byłe szybko. Już się niecierpliwię :)
Ojeju, rozdział taki radosny i przyjemny. Chester na podłodze cudownym dopełnieniem, dzięki któremu nawet teraz hamuję śmiech... No a skoro April to tylko gówniara, która nie jest naprawdę przyjaciółką Amy, to może jej juz nie być. Nie, że jej nie lubię, ale jej nie lubię. Nie wiem dlaczego, ale jej nie lubię. No, bo.. bo skoro nie jest przyjaciółką to jej nie lubię, no!
OdpowiedzUsuńDobra, zostawmy sprawę April.
Cieszę się, że relacja Amy i Brada jest teraz lepsza. Może jeszcze Chester się do tej przyjaźni przyłączy? :D No, już się tym zajęłaś! Jak fajnie, że spędzają ze sobą dużo czasu!
"Ej, czy on w ogóle mruga?!" PRZEPRASZAM, ALE LEJĘ I TO NIE WIESZ JAK BARDZO.
"Tylko Hahn siedział cicho i wpatrywał się w chłopaka" Czy ty chcesz mnie dobić?!
"Odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Joe. Miał kamienną twarz, jego oczy nie wyrażały kompletnie nic." Tak, ty zdecydowanie chcesz mnie zabić! Uszy mi się zatkały od powstrzymywania śmiechu (rodzice są w domu, nie chcę, by moja osoba w ich oczach stała się JESZCZE bardziej nienormalna; jeśli to w ogóle jest możliwe), ukatrupię cię!
Ale z Xerem toś mnie po prostu rozwaliła. Nigdy bym na to nie wpadła. Świetny pomysł, naprawdę! Niby takie to domyślne, ale ja jestem jakaś głupia, że kompletnie nie zwróciłam na to uwagi. Albo zwróciłam, ale zapomniałam. No nic, nieważne.
Tylko wspomnę, że Cię uwielbiam; żeby się lepiej spało!
Weny weny weny weny! :D
Ja nie wiem, czy ty umiesz czytać w myślach? XD Planuję rozdziały, nawet każdy sobie rozrysowuję. Potem patrze, Mała Bennodziara dodała komentarz, a tam zawsze jakiś wątek o których chcę napisać XD Jak ty to robisz? ;-; "Nie, że jej nie lubię, ale jej nie lubię."-MISTRZ XD
UsuńJoe jest najlepszy !!! Uśmiałam się przy tym po pachy ;) po prostu genialne to opowiadanie !!! Czekam na kolejny zajefajny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo mi się podoba, pomijając już fakt, że w końcu jakieś oryginalne opowiadanie, bo jak czytam czasem te pisane przez innych ludzi na niektórych blogach, to się flaki do góry nogami przewracają. Genialnie piszesz, jest zarówno akcja, jak i momenty, gdzie zwijałam się ze śmiechu.
OdpowiedzUsuń"To musi być ten Joe... Ej, czy on w ogóle mruga?!" oraz "Wszyscy spojrzeli na niego wzrokiem "AYFKM" - kobieto, wygrałaś internety ;) Czekam na więcej, informuj mnie proszę o nowych opowiadaniach na moim blogu.
BTW, to zdjęcie, o którym mi pisałaś możesz wysłać na bloogujaca-fanka@wp.pl
Kochana wybacz wybacz wybacz za tak Chamską reklamę, właściwie powiadomienie ;-; U mnie 11 rozdział na Bennodzie. Wybacz wybacz. Na pewno przeczytam co tu napisaalś i dam o sobie znać, tylko teraz zbytnio czasu nie mam, wszystko robię z wielkim pośpiechem. Wybacz wybacz wybacz!
OdpowiedzUsuńAhahaha jeju, wybacz mi, ale czytając o tym XERO zaczęłam się śmiać jak głupia xDD
OdpowiedzUsuń"To musi być ten Joe... Ej, czy on w ogóle mruga?!" jestes genialna po prostu XDD
cudowny rozdział, noo, Linkin Park się zaczyna, nie mogę się doczekac kolejnego!
dużo weny kochana, pisz pisz, bo wychodzi ci to świetnie, masz cudny styl pisania <3
pozdrawiam :3