piątek, 13 czerwca 2014
Part 17
Chyba nawet jestem z niego zadowolona. Słusznie?
Pozdrawiam, TheMaryy347!
______
Weszli całą zgrają do domu Mike'a Przeciskając się przez wąskie drzwi. Gdy zobaczyli słodko śpiących chłopaków nie mogli wytrzymać ze śmiechu. Joe zaszedł kanapę od tyłu, reszta schowała się za fotele i czekała na sygnał. Gdy tylko Koreańczyk dał znać, wszyscy wrzasnęli wyskakując z kryjówek. Chaz i Mike momentalnie się obudzili i oboje spadli z kanapy. Podczas gdy Mike starał się uspokoić oddech, Chaz tak bardzo się wystraszył, że jeszcze przez chwilę nie mógł się opanować i siedział na podłodze z nieobecnym wzrokiem. Gdy tylko śmiechy przycichły, wszystkie oczy zwrócone zostały na niego.
-Nic mu nie jest?-spytał Brad ocierając łzy i cały czas jeszcze cicho chichocząc.
-Chyba serio się wystraszył.-stwierdził Rob.
-Halo, Chester!-Dave pomachał mu dłonią przed twarzą.
Zero reakcji.
-No ładnie, zawiesiliście Chestera.-powiedział z wyrzutem Mike, otrzepując spodnie.
Wszyscy stali i spoglądali na siebie ze strachem w oczach.
-Wy debile! Chcieliście żebym dostał zawału?!-wrzasnął nagle.
-Też się cieszymy, że już jesteś, Chaz.
-Joe, ja mogłem umrzeć!
-Ale jeśli nie zrobimy próby, to umrze nasza nadzieja na rozgłos, więc zbierać dupy i idziemy na górę!-rzucił Mike zbierając kartki z tekstami ze stolika.
Wszyscy posłusznie udali się na piętro i rozsiedli wygodnie.
-Jak zwykle idealny porządek.-zażartował Dave.
Chwilę jeszcze czekali na Shinode, a gdy już przyszedł rozdał im kartki i dał im chwilę czasu.
-I co o tym myślicie?
Wszyscy zareagowali pozytywnie. Chwalili chłopaków za ich twórczość i nawet niewiele brakowało, a poszliby w końcu na nowo wynajętą salę prób, ale Joe zrobił się głodny i spędzili dwie godziny na przygotowywaniu jedzenia. Oczywiście nie obyło się bez obrzucania się jedzeniem. Potem Mike musiał namawiać ich przez pół godziny do sprzątania, ale w końcu mu się to udało i trochę tam ogarnęli. W międzyczasie Brad znalazł jakiś film w telewizji i zaczęli go oglądać. No tak, zanim zorientowali się, że zapomnieli o próbie nikt już nie miał na nią ochoty. Postanowili, że każdy w domu przećwiczy sobie swoje partie i uda im się jutro zagrać. Rozeszli się do domów, a gdy już cały dom był pusty, Mike wybrał numer do Anny i starał się do niej dodzwonić. Nikt nie odbierał. Zasnął z myślą, że już nigdy może jej nie zobaczyć.
~*~
Dziewczyna leżała na łóżku z głową wśród poduszek. Starając się tłumić szloch, dławiła się własnymi łzami. Właściwie sama nie wiedziała, dlaczego jest w tak kiepskim stanie. Po prostu nie mogła już dłużej wytrzymać i musiała dać upust emocjom. Wszystkie ostatnie wydarzenia kumulowały się w niej i sprawiały, że niosła na swoich barkach ogromny ciężar. Czuła dziwny ucisk w sercu, bliżej nieokreślone uczucie. Pomieszanie złości, rozpaczy i nadziei. To uczucie nie było jej obce, można powiedzieć, że w pewien sposób się do niego przyzwyczaiła. To wszystko sprawiało, że miała dość.
W jednej chwili miała ochotę zniknąć z tego świata, ale w drugiej było już całkiem normalnie. A wszystko za sprawą jednej osoby, jaką był Chester. Potrafił ją pocieszyć i wspierać jak nikt inny, ale równocześnie za jego sprawą tak bardzo cierpiała. Kochała go za to, że był z nią w każdej chwili. Za to, że był dla niej taki czuły i naprawdę obchodziło go jej życie. Ale nienawidziła go, bo wydawało jej się, że psuje każdą próbę zbliżenia się do siebie. I chociaż podejrzewała, że on może czuć to samo, nienawidzi go. Ma do niego żal o wszystkie kłótnie, nieporozumienia i zadane rany. Ale czy można kogoś kochać i nienawidzić jednocześnie?
Usłyszawszy szczęknięcie zamka, błyskawicznie się podniosła. Odwróciła głowę w stronę drzwi, odgarniając rude włosy z oczu. Wpatrzyła się w nie i czujnie nasłuchiwała.
Ktoś wszedł do pokoju obok. Po chwili usłyszała czyiś śpiew. No tak, Chester. Przecież on też tu mieszka... Dziewczyna podeszła bliżej ściany. Teraz wyraźniej słyszała każde słowo. Przypomniała sobie moment, gdy usłyszała go pierwszy raz. I tak samo jak wtedy do jej oczu zaczęły napływać łzy. Osunęła się po ścianie i podkuliła nogi. Ułożyła głowę na kolanach i zmęczona zasnęła w takiej pozycji. Ostatnią rzeczą jaką słyszała, był przyjemny głos chłopaka, pomagający jej zasnąć i odciąć się od świata chociaż na chwilę.
~*~
Dochodziła godzina 20:00. W małym, okolicznym klubie chłopaki rozkładali już swój sprzęt. A właściwie to tylko Joe. Wszystko inne było już na miejscu. Reszta siedziała w małym pomieszczeniu na tyłach lokalu. Pierwszy odezwał się Mike.
-Mam nadzieję, że ćwiczyliście w domu.-powiedział to, ale i tak był pewnie, że żaden z nich tego nie zrobił.
Reszta spojrzała tylko po sobie błagalnym wzrokiem. Mike z całej siły pacnął się w czoło.
-Chłopaki! To jest ważny występ. Wiecie ile ja zmarnowałem kartek na nasze plakaty? Ile ja się namęczyłem, żeby to wszystko zorganizować?
-Spokojnie, Mike. Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle możemy nie zagrać.-stwierdził Phoenix.
-Niby dlaczego?-spytał oburzony.
-Bo nie ma Benningtona.-zauważył Rob, a Dave mu przytaknął.
-Powiedział, że musi jeszcze coś załatwić.-wyjaśnił Brad.
-Lepiej żeby w ogóle tu nie przychodził.-warknęła Amy stojąca z boku.
-Chłopaki, wchodzimy!-poinformował Joe, wychylając się zza drzwi.
Wszyscy razem wyszli zza kulis i weszli na podest, nazwany sceną. Było to po prostu pół metrowe podwyższenie, pozostałość po starych schodach. Amy stanęła z boku i przyglądała się wszystkiemu niechętnie. Bardzo chciała zobaczyć ich występ, ale dzisiaj nie miała ochoty kompletnie na nic.
Mike podszedł do mikrofonu i starał się opanować sytuację, dopóki nie zjawi się Chester.
-Em... Cześć.-zająknął się-Jesteśmy Linkin Park. Pewnie nas nie znacie, ale mam nadzieję, że nas polubicie. I wiem, że to nie ma sensu, ale musimy jeszcze trochę poczekać. Obiecuję, że będzie warto.-wymienił zdenerwowane spojrzenie z chłopakami, a potem wpatrywał się w drzwi wejściowe.
Szybkim ruchem ktoś otworzył drzwi. Na szczęście był to Chaz. Ściągnął bluzę i szybko wskoczyło na podest. Uśmiechnął się do Mike'a i dał mu znać, że już mogą zaczynać.
Zaczęli od Step Up. Przy pierwszych dziękach było już widać zainteresowanie u publiczności. Niektórzy kiwali głową, inni skupiali się bardziej na słowach i wypowiadali pojedyncze z nich. Gdy rozbrzmiały pierwsze dźwięki Papercut, na twarzach widzów można było zauważyć podziw i zaciekawienie. Mocny głos Chaza doskonale pasował do rapu Mike'a, a chłopcy odwalili kawał dobrej roboty jeśli chodzi o tło muzyczne. Był to ich pierwszy koncert, ale nie byli spięci. Bawili się na scenie i nawet nie zauważyli kiedy ich czas sceniczny dobiegł końca. Ostatnią piosenką, jaką wykonywali było With You. Jeden ze wspólnych tworów Mike'a i Chestera. Dla obu był bardzo ważny, budził w nich wiele emocji. Ale podobał się nie tylko im. Garstka ludzi zebranych na sali rytmicznie wymachiwała rękoma. Żaden z nich nie spodziewał się, że wzbudzą taką sympatię u widzów. Wszystko szło genialnie, dopóki nie nadszedł czas na drugą zwrotkę Mike'a. Akurat w tym momencie dostrzegł stojącą pod ścianą Annę. Wpatrywał się w nią i całkowicie zapomniał o swojej partii. Z jego ust wychodziły tylko pojedyncze słowa, ale na szczęście Chester wspomógł go i udało im się dociągnąć utwór do końca. Gdy tylko instrumenty ucichły, a ludzie zaczęli klaskać Shinoda zszedł ze sceny i szedł prosto w kierunku dziewczyny. Mimowolnie przez uszy przechodził mu głos żegnającego się z publicznością Chestera. Nie zwrócił na to większej uwagi, nie mógł przegapić okazji żeby stracić znowu Annę, nic nie mogło go zatrzymać. Jakiś gość chciał mu nawet pogratulować, ale ten tylko odpędził go ruchem ręki i przedzierał się przez tłum. Gdy udało mu się wreszcie dostać do dziewczyny, przytulił ją do siebie. Poczuł, że łzy zbierają mu się w kącikach oczu. Starł je szybko i jeszcze mocniej przycisnął ją do siebie. Dziewczyna odwzajemniła uścisk, a po kilku sekundach spojrzeli sobie w oczy.
-Dlaczego mnie zostawiłaś?
-To nie tak!-zaprzeczyła szybko Anna.-Po prostu potrzebowałam przerwy.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś? Martwiłem się o ciebie.
-To wszystko działo się za szybko. Znaliśmy się tak krótko... Ale teraz już wiem, że ja naprawdę cię kocham, Mike. Przez ten czas bardzo mi ciebie brakowało, wiesz? Obiecuję ci, że już nigdy tak nie zniknę.
Chłopak uśmiechnął się szczerze i pocałował swoją ukochaną. W tym samym momencie poczuł szarpnięcie za ramię. Z zabójczym wzrokiem odwrócił się i już był gotowy, aby nawrzucać temu, kto śmiał zakłócić tę chwilę.
-Chester! Co do kur...
-Ten pan chciał z tobą porozmawiać.-przerwał mu i wskazał dłonią na wysokiego mężczyznę w granatowej koszuli.
-To ty jesteś ten Spike Minoda?-w tym momencie zza jego pleców słychać było stłumione śmiech chłopaków.
-Mike Shinoda, tak.
-Może być. Słuchaj, Spike. Nie chcielibyście wystąpić za tydzień w moim pubie? Robicie niezłe show, potrzebuje takich ludzi.
Wszyscy zrobili wielkie oczy. Mike zastygł w bezruchu.
-Tak, oczywiście!-wtrącił wesoło Chester, odpychając Mike'a.
-Świetnie, tu macie adres i numer telefonu.-podał mu małą karteczkę.-Dzwońcie jak będziecie mieli jakieś pytania.-po tych słowach odszedł.
Wszyscy spojrzeli na siebie wzrokiem mówiącym "Fuck Yeah" i uśmiechając się do siebie maniakalnie.
-To co, Spike? Może mały afterek?-zaproponował Brad.
-Nie mów tak na mnie!
-Oj Spike, nie przesadzaj.-dogryzał mu Dave.
Shinoda zrobił obrażoną minę.
-Hm... Spike. Fajnie to brzmi.-przyznała Anna-Będę cię tak nazywać. Może chodźmy do nas, uczcimy to.
Wszyscy przystali na taką propozycję.
-Amy, idziesz z nami?-spytał Rob.
Dziewczyna spojrzała na nich obojętnym wzrokiem, ale jednak po chwili dołączyła do nich. Przez całą drogę trzymała się z tyłu. Nie chciała zwracać na siebie zbytniej uwagi Chestera.
~*~
Wszyscy siedzieli w ogrodzie popijając alkohol. Wesoło rozmawiali i wspominali dzisiejszy wieczór. Wszyscy bawili się dobrze poza Chesterem i Amy. Pech chciał, że musieli siedzieć akurat obok siebie. Byli jedynymi osobami, które nie piły, więc jeszcze trudniej było im nawiązać jakikolwiek kontakt. Nie spoglądali nawet na siebie, tylko siedzieli i od czasu do czasu uśmiechnęli się pod nosem, gdy ktoś powiedział coś śmiesznego. W końcu Chester nie wytrzymał i wyszedł bez słowa.
Przeszedł przez korytarz i zatrzymał się w salonie. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłonie. Przetarł oczy ze zmęczenia i podparł rękoma brodę. Nagle usłyszał, że drzwi się otwierają, następnie kilka kroków, a potem poczuł, że ktoś usiadło obok niego. Doskonale wiedział, że to ona. Chociaż zdziwił się, że przyszła do niego.
-Chaz...-powiedziała cicho.
-Hm?
-Chciałam cię przeprosić.-powiedziała łamiącym się głosem.
W tym momencie nie wytrzymał. Spojrzał na nią. Nie mógł znowu pozwolić, żeby płakała. Tyle razy już to zrobił. Tyle razy zawinił, chociaż wcale tego nie chciał. Ale najważniejsze jest to, że dziewczyna to w końcu zrozumiała i sama postanowiła coś z tym zrobić.
-Cały czas zachowuję się jak idiotka. Nie doceniałam tego, jaki byłeś dla mnie dobry. Cały czas wszystko komplikuję. Tak bardzo chciałam cię zatrzymać przy sobie, że nie zauważyłam co się z nami dzieje. Czepiałam się wszystkiego, a ty mimo to byłeś przy mnie. Możesz mi nie wybaczyć, ale ja naprawdę nie chciałam cię zranić. Wiem ile przeze mnie cierpiałeś, ale ja nie chciałam. Jestem przewrażliwiona i głupia. Robię dziwne rzeczy i nigdy się nad nimi nie zastanawiam. A ty mimo to byłeś tu cały czas. Jesteś...-przerwała, starając się dobrać odpowiednie słowo-Jesteś, kurwa, idealny! Potrzebowałam kogoś takiego jak ty. Nadal potrzebuję.-spojrzała w jego oczy, oczekując reakcji.
Chester przytulił dziewczynę do siebie. Tak bardzo brakowało mu tego ciepła. Ciepła jej ciała i jej obecności. Jej głosu, gestów. A przecież nie rozmawiali ze sobą niecałe dwa dni. I właśnie w tym momencie uświadomił sobie, że nie mógłby wytrzymać bez niej reszty życia. I pomimo wszystkich jej wad, on ciągle przy niej trwał. Z miłości.
-Kocham Cię.-powiedział i pocałował ją w czubek głowy.
Dziewczyna podniosła się tak, aby dosięgnąć jego ust. Pocałowała go czule, splatając jego palce ze swoimi.
-Dziękuję ci za to, że jesteś.-szepnęła.
-Gdyby nie ty, nie byłoby mnie na tym świecie.
-Będziesz ze mną tu już zawsze?
-Na zawsze.
wtorek, 20 maja 2014
Part 16
Odsyłam do ankiety!
Pozdrawiam, TheMaryy347!
________________________
Dlaczego jest tak, że jeśli już mi na kimś zależy, ten ktoś ma mnie w dupie? Podczas gdy ja leżę sam w zimnym pokoju, bezsilny i bez chęci do życia, ona jest w ramionach innego. I to jeszcze tego idioty. On ma twarz nieskalaną myślą... Nagle zjawia się po nie wiadomo jak długim czasie i udaje przyjaciela. Przypomniał sobie o niej w najmniej potrzebnym momencie. Już było tak dobrze. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, zaczęło się układać... Ale nie! Bo przecież ja nie mogę mieć normalnego życia. Cały czas mam jakieś problemy, jak nie narkotyki, to kłótnie z Amy. Całe świat wali mi się gdy próbuję go odbudować. Nie ważne jakbym się starał, coś się zawsze spieprzy. Głupi Matt, po co on tu? Nikt go nie chce, no może poza Amy. Jeszcze zachowuje się jakby był pępkiem świata.
Chester odetchnął głęboko, próbując się uspokoić.
A może ja naprawdę go pochopnie osądziłem? Przecież nie znałem go wcześniej. Może Amy miała rację?
Gówno prawda! Dlaczego ja cały czas muszę się z nią zgadzać?! Cały czas to ja ją przepraszam, ja za nią biegam i próbuję pocieszać. Ale gdy chciałem ją przeprosić kolejny raz, wolała iść do tego dupka! Myślałem, że moje słowa ją jakoś dotknęły... Mhmm... Nauczyła się, że każdy za nią lata, a jak zobaczyła, że mam ją gdzieś to poszła do innego. Myślałem, że jest inna... Każe mi przechodzić przez to co ona i chce żebym czuł się tak jak ona, a przez to całe moje życie się łamie.
Nagle Chester zerwał się z łóżka. Szybkim krokiem podszedł do biurka, a z jego szuflady wyjął kawałek kartki i ołówek. Napisał na niej kilka zdań i schował do kieszeni od spodni. Z drugiej wyjął stary telefon i wykręcił numer do Mike'a. Nerwowo chodząc po pokoju, czekał na znak od kumpla. W końcu w słuchawce usłyszał zachrypnięty głos Shinody.
-Ta?
-Zaraz u ciebie będę, zrób kawę.-po tych słowach rozłączył się. Zebrał kartki, które wcześniej od niego dostał i wyszedł z pokoju. Schodząc po schodach usłyszał, że ktoś bierze prysznic. Na dole już nikogo nie było, został tylko pomięty koc i puste butelki. Świetna okazja żeby wyjść, nikt go nie zauważy, ani nawet nie usłyszy. Założył bluzę, wcisnął skórzane buty na nogi i prędko wyszedł z domu, upewniając się, że wszystko ze sobą wziął.
Dzisiejsza noc była jedną z cieplejszych. Na ulicy nie widać było żadnego człowieka poza Benningtonem. Maszerował przed siebie pewnym krokiem, nie spuszczając wzroku z zapisków, które niósł. Gdy w końcu dotarł do posiadłości kumpla, wybrał jego numer jeszcze raz, ale zanim usłyszał pierwszy sygnał, drzwi już się otworzyły. Stał w nich zaspany Mike, trzymając telefon w jednej ręce, a drugą opierając na futrynie.
-Nie chciałem obudzić Anny, więc zadzwoniłem.-wytłumaczył się.
-Anny nie ma. Wejdź.-zaprosił go ruchem ręki.
-Jak to nie ma? Wyszła?
Mike opadł na kanapę i schował twarz w dłoniach.
-Dobra, czego chcesz?-spytał oschle.
-Coś się stało?-spytał zaniepokojony Chaz.
-Można powiedzieć, że mamy małe problemy.-odpowiedział jak zwykle perfekcyjnie opanowany.
Chester uśmiechnął się smutno i usiadł obok niego. Mike zaczął nerwowo przegryzać wargi. Po chwili jego oczy zrobiły się wilgotne, a on ścierał łzy z policzków. Chaz widząc to położył rękę na jego plecach i poklepał go. Przecież on zawsze był spokojny, nie pokazywał emocji... Po dłuższej chwili niezręcznej ciszy, Mike się odezwał
-Zostawiła mnie.-powiedział pociągając nosem-Po prostu spakowała się i wyszła, nawet się nie pożegnała. To w ogóle nie w jej stylu, boję się o nią. A najgorsze jest to, że nie mogę pogodzić się z jej nieobecnością. I pomimo tego, że jej tu nie ma, ja cały czas ją czuje. Zapach jej włosów, perfum... Chester, co ja mam robić?-spojrzał błagalnie na niego i szukał jakiegokolwiek rozwiązania w jego oczach.
-Nie mam pojęcia.-sapnął-Gdybym wiedział w jakim jesteś stanie nie przychodziłbym...
-Nie, tak nie może być! Nie powinienem ci się wyżalać, na pewno nie chcesz tego słuchać.
-Ej, spokojnie. Każdy ma problem, z którego musi się zwierzyć, serio.-uśmiechnął się lekko.
-Ty też taki masz?
-Mam i z tego powodu tu jestem. Przyniosłem ci coś.-wyjął z kieszeni małą kartkę, na której niestarannym pismem napisane było:
You like to think you're never wrong.
You have to act like you're someone.
You want someone to hurt like you.
You want to share what you've been through.
You love the things I say I'll do.
The way I'll hurt myself again just to get back at you.
You take away when I give in.
My life, my pride is broken.
-No dobra, ale co to jest?-przeleciał wzrokiem po tekście i dalej nie wiedział, co Chester chciał mu przekazać.
-Tekst nowej piosenki. Dopiszesz coś jeszcze i będzie idealnie.
-Skąd ty wytrzasnąłeś pomysł na to?-spytał, chcąc dowiedzieć się, jaki jest właśnie jego problem.
-Powiedzmy, że wyszło ze mnie od tak.
Shinoda zrobił zdziwioną minę.
-Emocje!-wykrzyknął Chaz tak głośno jak tylko mógł.-Musisz kiedyś tego spróbować. Jeśli coś ciśnie ci się na język to weź kartkę i zamiast używać słów, które masz ochotę wypowiedzieć, ale wiesz, że nie możesz po prostu to zapisz.-wypowiedział na jednym tchu.
-Podaj mi kartkę.-skinął ręką.
Zaciekawiony Chaz zaglądał mu przez ramię, żeby dowiedzieć się co piszę, ale ten nie dopuszczał go do siebie i za każdym razem go odpychał. Po chwili Mike skończył i pokazał kartkę Chazowi.
"LECZ SIĘ"
-No proszę cie, chociaż spróbuj!
Mike westchnął, ale zabrał się posłusznie do pracy. Teraz trwało to dłużej. Cały czas coś skreślał, poprawiał. Podał koledze gotowy tekst i oczekiwał jego reakcji.
I woke up in a dream today
To the cold of the static and put my cold feet on the floor
Forgot all about yesterday
Remembering I'm pretending to be where I'm not anymore
A little taste of hypocrisy
And I'm left in the wake of the mistake slow to react
Even though you're so close to me
You're still so distant and I can't bring you back
Po przeczytaniu Chester zanucił:
It's true the way I feel
Was promised by your face
The sound of your voice
Painted on my memories
Even if you're not with me
I'm with you
-Jesteśmy genialni.-stwierdził Mike i oboje uśmiechnęli się do siebie.
Resztę nocy spędzili na dopisywaniu refrenów do dotychczasowych tekstów i poprawianiu ich. Wymyślili nową melodię do dwóch piosenek i jeszcze dwie kolejne. Nie spali całą noc, pracując ciężko i zdzierając sobie głos. Oczywiście nie tylko przy śpiewaniu, pomiędzy pracą pojawiały się przerwy na kawę i nieśmieszne żarty, które i tak kończyły się głośnymi wybuchami śmiechu. W końcu zasnęli wymęczeni na jednej kanapie pośród kartek, ołówków i brudnych szklanek.
niedziela, 11 maja 2014
Informejszyn i Liebster Blog Award
Jako, że zostałam nominowana przez VampireSoul i Bennodę do Liebster Blog Award, muszę odpowiedzieć na 11 pytań i nominować 11 blogów. Nie wiem dokładnie o co chodzi, więc jeśli zrobię coś źle to proszę nie krzyczeć.
Pytania od VampireSoul
1.W czym szukasz inspiracji do pisania?
Jakoś specjalnie jej nie szukam. Wszystkie rozdziały piszę pod wpływem emocji, więc można powiedzieć, że całe moje życie jest inspiracją.
2.Którego ze swoich bohaterów lubisz najbardziej / najłatwiej ci się wcielić w jego postać?
Najbardziej lubię Amy. Jest mi najłatwiej się w nią wcielić, bo starałam się, żeby przypominała w pewnym stopniu moją osobę. 3.Jak spędzasz wolny czas poza pisaniem?
Słucham muzyki, odrabiam lekcje. Większość rzeczy robię w domu, bo rzadko wychodzę z niego wychodzę.4.Film lub książka, która na zawsze zmieniła twój sposób patrzenia na pewne sprawy.
Chyba nie ma takiej. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.5.Jakiego artystę szanujesz za jego twórczość?
Szanuję autorki wszystkich blogów, które czytam. Odkąd sama znalazłam się w tym gronie, wiem jak ciężko pisze się opowiadania i prowadzi bloga, więc należy wam się to.6.Gdybyś mogła kim chciałabyś być chociaż przez jeden dzień?
Nie mam pojęcia. Mogłaby to być pierwsza lepsza napotkana osoba.7.Miejsce, które chcesz odwiedzić chociaż raz przed śmiercią?
Norwegia. Zawsze chciałam tam pojechać.8.W jaki sposób radzisz sobie z problemami.
Staram się wszystko na spokojnie przemyśleć. Szukam rozwiązania albo dzielę się nimi z kimś na kim mogę polegać.9.Potrafisz powiedzieć komuś prosto w oczy nawet najgorszą prawdę?
Potrafię. Muszę przyznać, że jest to zarówno zaleta i wada, ale da się z tym żyć.10.Wybierz jednego z nieżyjących lub nieistniejących już muzyków/zespołów, które chciałabyś usłyszeć na żywo.
Chciałabym usłyszeć Nirvanę na żywo. 11.Idealna randka?
Chyba najbardziej przypada mi do gustu ucieczka z dala od ludzi. I nawet jeśli nie będzie tam konkretnego zajęcia to obecność tej drugiej osoby by mi wystarczyła.
Pytania od Bennody
1.Czy pisząc opowiadanie, wzorujesz się na konkretnych wspomnieniach z własnego życia?
Owszem, wzoruję się.
2.Twój ulubiony cytat to...?
2.Twój ulubiony cytat to...?
O Borze liściasty...
,,God knows one day you will finally see,
That scars will heal, but were meant to bleed."
3.Czego najbardziej się boisz?
That scars will heal, but were meant to bleed."
3.Czego najbardziej się boisz?
Utraty kogoś bliskiego.
4.Czym się brzydzisz?
4.Czym się brzydzisz?
Kłamstwem.
5.Czym się interesujesz?
5.Czym się interesujesz?
Fotografią. Czasem coś narysuję.
6.Istnieje miejsce, w którym chciałabyś się teraz znaleźć?
6.Istnieje miejsce, w którym chciałabyś się teraz znaleźć?
Istnieje, ale nie zdradzę jakie.
7.Inspirowałaś którąś z postaci występujących w Twoim opowiadaniu na kimś, kogo faktycznie znasz?
7.Inspirowałaś którąś z postaci występujących w Twoim opowiadaniu na kimś, kogo faktycznie znasz?
Tak jak już pisałam tam wyżej, to byłam takim wzorem dla postaci Amy, ale nie całkowicie.
8.Kto lub co ma największy wpływ na Twoją twórczość?
8.Kto lub co ma największy wpływ na Twoją twórczość?
Moje życie, wydarzenia i mój humor.
9.Jaka jest Twoja ulubiona płyta?
9.Jaka jest Twoja ulubiona płyta?
Nie potrafię wybrać jednej, więc napiszę, że American Tragedy i Notes from the Underground. Obydwa należą do Hollywood Undead.
10.Masz jakieś dziwne nawyki?
10.Masz jakieś dziwne nawyki?
Jak jem obiad i kroję coś, to zanim wezmę ten kawałek do buzi to przekładam sztućce w rękach.
11.Jak oceniasz swoją twórczość?
11.Jak oceniasz swoją twórczość?
Staram się w ogóle ich nie czytać (poza procesem tworzenia) Jeśli piszecie, że jest fajne, to uważam, że rozdział jest dobry. Wszystko zależy od waszych opinii.
Teraz tak, nominuję http://niezbedna-dawka-linkinpark.blogspot.com/
Nie będzie 11, bo nawet tylu nie czytam. Więc w sumie to tylko Benny.
Pytania:
1.Czy jesteś zadowolona ze swojego życia?
2.Jak wpływa na ciebie prowadzenie bloga?
3.Mocno przejmujesz się krytyką?
4.Czy udało ci się spełnić swoje marzenie?
5.Wymień trzy ulubione zespoły.
6.Czy masz czasem takie uczucie, że koniecznie musisz się czymś pochwalić, ale nikt nie zaczyna tematu podobnego to tego o czym chcesz powiedzieć?
7.Zrozumiałaś poprzednie pytanie za pierwszym razem?
8.Czy uważasz się za osobę inteligentną?
9.Co robisz w chwilach słabości?
10.Masz ulubioną książkę? Dlaczego akurat ta?
11.Jesteś osobą tolerancyjną?
INFORMEJSZYN:
-Rozdział pojawi się niedługo, spokojnie.
-Dziękuję Uli Zaborowskiej za pomysł na kolejny wątek.
-Dziękuję również wam wszystkim za to, że czytacie i dajecie o sobie znać. Bez was ten blog by nie istniał.
-Czytam wasze blogi, tylko nie mam czasu na komentowanie. Jeśli mam jakieś zaległości to obiecuję, że nadrobię.
-Przepraszam za wszystkie błędy i niedociągnięcia.
-Dziękuję za ponad 3000 wyświetleń.
-Dziękuję za ponad 3000 wyświetleń.
-Uwielbiam was i pozdrawiam wszystkich!
niedziela, 20 kwietnia 2014
Part 15
Wróciłam! Mam nadzieję, że się spodoba. Zanim przeczytacie, możecie zajrzeć do bohaterów, pojawił się ktoś nowy. ;) Za błędy przepraszam!
Pozdrawiam
TheMaryy347!
______________
Dziewczyna
powoli podniosła powieki. Wpadające przez okno słońce
spowodowało, że musiała zmrużyć oczy. Zasłaniając je ręką,
zmieniła pozycję na siedzącą. Poprawiła zsuniętą z ramiona
bluzę i przeczesała dłonią włosy. Z nadgarstka zdjęła gumkę i
splotła je w kucyk. Spokojnie rozejrzała się po pokoju. Nic się
nie zmieniło, bałagan cały czas panował w pomieszczeniu.
Posiedziała jeszcze chwilę na sofie, wsłuchując się w głosy,
które rozchodziły się po mieszkaniu. Słychać było tylko
telewizor i radio grające gdzieś u góry. Żadnych rozmów ani
szmerów. Była sama. Wyłączyła telewizor i odrzuciła pilota na
fotel, stojący naprzeciwko.
Leniwie
wstała i odwiesiła bluzę Chaza na wieszak w korytarzu. Ciągle
niewybudzona udała się do kuchni. Na stole stała szklanka z
parująca herbatą, a obok przyklejono małą karteczkę. „Jesteśmy
u Mike'a, wrócimy kiedyśtam, ale na pewno dzisiaj” Uśmiechnęła
się pod nosem i odłożyła kartkę. Upiła łyk napoju z kubka i
poszła do swojego pokoju. Wyciągnęła z szuflady jakieś ubrania,
nie miało dla niej znaczenia jakie. Potem poszła do łazienki.
Odkręciła gorącą wodę i czekała, aż wanna się napełni. W tym
czasie rozczesywała swoje długie włosy. Wszystkie przełożyła na
jedno ramię, a te uczesane przekładała na drugie. Odłożyła
szczotkę na półkę i zakręciła kurek. Włożyła najpierw jedną
nogę, by sprawdzić stan wody. Gorąca, było idealnie. Powoli
oblewała swoje szczupłe ciało wodą, żeby potem szybko się zanurzyć. Włosy przełożyła przez krawędź
wanny i oparła o nią głowę. Przez jej ciało przelatywały
przyjemne dreszcze. Ciepło rozchodziło się po całym ciele. W
pomieszczeniu unosiła się woń świeczek o zapachu słodkich
owoców. Tego było jej trzeba. Uwielbiała odprężać się w taki
sposób. Mogła wtedy chociaż na chwilę odetchnąć od świata. To
trochę jak narkotyk, tylko z tą różnicą, że dobrze wpływa za zdrowie. Amy zatkała nos i zanurzyła się całkowicie. Po
kilku sekundach z powrotem wróciła na powierzchnię. Wróciła do
poprzedniej pozycji i przyłożyła dłonie do twarzy. Wzięła kilka
głębokich wdechów i ułożyła ręce na krawędziach. Gdy była
już w pełni zrelaksowana, usłyszała dzwonek do drzwi. Cicho
przeklęła pod nosem i natychmiast wyszła z wanny. Owinęła się
szczelnie ręcznikiem, a włosy położyła na ramionach, by mniej
zachlapać podłogę. Zbiegła na dół po schodach i uchyliła
drzwi, żeby gość nie mógł jej zobaczyć. Wychyliła głowę zza
drzwi i oniemiała z radości.
~*~
Szli
obok siebie cały czas opowiadając sobie kawały i śmiejąc się z
byle czego. Kolejny dowód na to, że Chester jest bardzo towarzyskim
człowiekiem, tylko musi się oswoić i otworzyć przed ludźmi.
Właśnie tego potrzebował. Kilku ludzi, którzy mu to pokażą.
Tymi ludźmi, jak nie trudno się domyślić, byli Amy i Brad.
Żadne
z nich nie wiedziało, skąd takie pozytywne nastawienie do drugiego,
ale nie mieli najmniejszej ochoty się tym przejmować. Cieszyli się
z tego. W końcu znaleźli prawdziwych przyjaciół. Nie takich
udawanych, którzy są tylko na chwilę. Takich szczerych, którzy
poszliby za drugim w ogień. Pomimo krótkiej znajomości śmiało
mogli nazwać się przyjaciółmi. W głowie Chestera siedziało
tylko jedno pytanie, czy reszta chłopaków też go polubi? Ma czasem
swoje chimery, ale czy oni będą w stanie je zaakceptować?
Przekonamy się.
-To
tutaj.-oznajmił Brad-Jesteś gotowy?-spojrzał na niego i oczekiwał
odpowiedzi.
Chaz
kiwnął potwierdzająco głową. Weszli do środka.
Pierwszą
rzeczą, która rzuciła im się w oczy był kominek wbudowany w
ścianę. Nad nim wisiał obraz własnoręcznie namalowany przez
Michaela. Przedstawiał rodzinny dom Shinody. Rezydencja otoczona
pięknymi drzewami i zadbanymi roślinami doskonałe wpasowywała się
w urok pomieszczenia. Przed kominkiem stała wzorzysta kanapa w
odcieniach beżu, a na niej leżało mnóstwo poduszek. Obok
ustawiony był niski i podłużny stolik z ciemnego drewna. Leżały
na nim książki, czasopisma i zapisane kartki papieru. Na jasnych
ścianach wisiały lampki i półki, na których stały przeróżne
figurki. Pomimo małych rozmiarów, wnętrze wydawało się być
przestronne. Wszystkie elementy pasowały do siebie doskonale. Widać
było w nich damską rękę. Mike może ma zmysł dekoratorski, ale
tak przytulne i rodzinne pomieszczenie mogło być urządzone tylko
przez kobietę.
-Hej!-krzyknął
Mike schodząc ze schodów.
Przywitał
się z nimi klepiąc przyjacielsko po plecach.
-Chodźcie
do pracowni. Nie chcę, żeby Anna znowu się wkurzyła, że
bałaganimy.-pokręcił głową przypominając sobie ostatnią
kłótnię-Nie było fajnie...
Mike
zgarnął ze stolika wszystkie kartki i udali się do pokoju na
piętrze. Wchodząc po schodach podziwiali twory Mike'a. Na
niebieskich ścianach wymalowane były czerwone i fioletowe wzory.
Gdy weszli do pokoju, ujrzeli jeszcze większy bałagan niż na dole.
W podłużnym pomieszczeniu było niewiele miejsca. Po prawej
stronie stała mała komoda. Jej drzwiczki już od dawna się nie
domykają. Wystawały z niej różne szkice i notesy. Na niej zaś
znajdował się kubeł z pędzlami i rozwalające się pudełko farb.
W rogu stała stara, zniszczona kanapa, a na niej leżała gitara.
Pod oknem ustawione było drewniane biurko ubrudzone lakierem.
Zasłony były zdjęte i rzucone w przeciwległy kąt pomieszczenia.
Przy wschodniej ścianie postawiono zupełnie niepasującą półkę
wypełnioną książkami, a o nią oparto płótna. Z sufitu zwisały
wybrakowane modele samolotów. Shinoda wskazał im miejsce na sofie,
a sam udał się do pokoju naprzeciwko. Wyjął kilka nowych kartek z
szafki i wrócił do chłopaków.
-To
możemy już zaczynać!-oznajmił, zacierając ręce.
-Nikt
inny nie przyjdzie?-spytał zdziwiony Chaz.
-Skończył
nam się okres wynajmu sali, a nie zmieścimy tu perkusji i
wszystkich innych instrumentów.
-To co
my będziemy robić?
-Najpierw
chciałem zrobić próbę, żebyśmy zobaczyli, czy się zgrywamy.
Potem pomyślałem, że to oczywiste i po prostu dam ci kilka
tekstów. Przećwicz je sobie, popraw co chcesz.-mówiąc to,
podszedł do zepsutej szafki i grzebał w kartkach-Nauczysz się
tekstu, a potem zrobimy próbę. Pasuje piątek?-spytał, ale nie
dał czasu na odpowiedź-Musi pasować.-wrócił na swoje miejsce.
-Dlaczego
akurat piątek?-spytał zdziwiony Brad.
-Ach,
no tak!-Michael uderzył się z otwartej dłoni w czoło-Zapomniałem
wam powiedzieć. W sumie, to jeszcze tylko wy nie wiecie. Padniecie
z wrażenia!-zaczął gestykulować energicznie.
-Mike!-wykrzyknęli
razem, przerywając mu.
-Gramy
nasz pierwszy koncert!-po tych słowach na jego twarzy pojawił się
szeroki uśmiech.
-Co?!
Kiedy?! Przecież ja nic nie umiem! Oszalałeś?!-Chaz złapał się
za głowę.
-W tę
sobotę gramy koncert w małym klubie niedaleko stąd.
-Jak
ty to sobie wyobrażasz?-spytał poddenerwowany Brad-Przecież
dzisiaj jest czwartek! Dwa dni! Serio?
-Spokojnie.
Wystarczy, że Chester nauczy się tekstu, a potem...
-A
potem spędzimy cały dzień na próbie, tak Mike...-Brad wstał z
kanapy i szybkim krokiem udał się w stronę wyjścia.
Chester
pośpiesznie zebrał dane mu kartki i wyszedł za nim. Machnął
tylko ręką na pożegnanie.
-Zadzwoń
potem!-krzyknął Mike, ale w domu już nikogo nie było.
Zrezygnowany
opadł na kanapę i złożył twarz w dłoniach, ciężko wydychając
powietrze.
~*~
-Stary,
co jest? Nie cieszysz się?-spytał, oddychając ciężko.
-Cieszę.-odpowiedział
krótko i ukrył ustał w kołnierzu bluzy.
-No to
co ci odbiło?!
-Lubię
Mike'a, ale czasami mam go dość.
Szli
chwilę w ciszy.
-Ciebie
też zdenerwuje, i to jeszcze nie raz.
-Dalej
nie wiem, dlaczego tak ostro zareagowałeś.
-Wkurza
mnie to, że za wszelką cenę pragnie się wybić. Ja wiem, że to
może być jedyna szansa, ale mógł chociaż to z nami uzgodnić.
-Ale...
Wystąpisz z nami, nie?-spytał z obawą.
-Nie.
Chaz
spojrzał na niego dużymi oczyma. Na ten widok Brad zaczął się
głośno śmiać.
-Oczywiście,
że tak, idioto.-uśmiechnął się serdecznie.
-To
wcale nie było śmieszne.-powiedział z udawaną powagą.
*Kilkanaście
kroków później...*
Już
przy samych drzwiach dało się słyszeć śmiechy, gdy tylko się
otworzyły, śmiech stał się głośniejszy. Oboje popatrzeli na siebie ze zdziwieniem.
-Ktoś
tu nam świruje.-zażartował Chaz
Weszli
w głąb domostwa. Na kanapie siedziała dwójka ludzi. W pierwszej
chwili Chester pomyślał, że to kolejna koleżanka Amy. Po dłuższym
przyglądaniu się stwierdził, że to jednak nie jest dziewczyna.
Siedzieli po turecku twarzami do siebie. Amy ubrana w dziurawe jeansy
i za duży, szary sweter przysłuchiwała się opowieścią swojego
rozmówcy, popijając herbatę. Chłopak trzymał w ręku butelkę z
piwem i wymachiwał nią energicznie.
-Temu
panu już chyba dziękujemy.-Rzucił Chaz wchodząc do salonu i
ściągając kurtkę.
-O,
chłopaki!-Amy odłożyła filiżankę i wstała z kanapy-Matt, to
jest Chester, ten od dragów. Chester, to jest Matt, kumpel ze
szkoły.
Oboje
spojrzeli na siebie pogardliwie.
-Zostanie
u nas trochę dłużej, nie widziałam go od wieków!-poinformowała
dziewczyna.
-Chyba
śnisz!-odezwał się w końcu Brad.
-Oj
nie przesadzaj. Tylko kilka godzin.
-Nic
nie zepsuję.-wybraniał się chłopak.
Chester
i Brad spojrzeli na niego z politowaniem.
-Chester!-brunet
silnie złapał go za ramię-Narada rodzinna!-odciągnął go do
kuchni-Sprawa ma się jasno. Nienawidzę wręcz tego kolesia! Jest
bezczelny, nie ma żadnego wyczucia, ani nawet poczucia humoru!
-Włosy
też ma lepsze...-sapnął Chaz.
-Też
bym takie miał! Ale moje się nie prostują.-powiedział z żalem-Postarasz
się go jakoś odciągnąć od Amy?
-Nie
musisz mnie o to prosić dwa razy.
Przeszedł
przez łukowate przejście i wykrzyczał radośnie:
-Obejrzymy
jakiś film!-usiadł pomiędzy nich-Co wy na to? Wiedziałem, że się
zgodzicie!-wziął pilota do ręki i włączył pierwszy lepszy
kanał.
Przez
półtorej godziny wpatrywał się na zmianę w Amy i Matt'a. Gdy
tylko oczy mężczyzn się spotkały, jeden z nich od razu odwracał
wzrok. Świdrowali się nienawistnymi spojrzeniami, w myślach
przeklinając na siebie nawzajem. Gdy tylko Amy szturchała Chestera
ramieniem, ten odwracał się do niej z uśmiechem i zapewniał, że
nic się nie dzieje. Zaraz po tym powracał do poprzedniego zajęcia.
-Em,
Chaz?-zająknęła się dziewczyna.
-Hm?-odmruknął
zadowolony.
-Możemy
pogadać?
-Zawsze!
-Ale
nie tu.-wskazała oczami na piętro.
Udali
się tak i od razu, gdy zniknęli z pola widzenia Matthew'a, zaczęli
ostrą dyskusję.
-Możesz
mi wytłumaczyć co to ma znaczyć?-spytała zdenerwowana, zaciskając
ręce na swetrze.
-O co
ci chodzi? Przecież ja nic nie robię!
-Nie
ściemniaj! Widzę, że nie możesz się przemóc do niego, ale
mógłbyś chociaż udawać!
-Udawałem miłego i widzisz co wyszło! Wydzierasz się na mnie, bo udawałem, ale
każesz mi to robić! Geniusz!
-Przestań
zgrywać debila! A może ty jesteś zazdrosny?! Wyobraź sobie, że oprócz ciebie mam też innych
znajomych!
-Ja? Zazdrosny? Pff!-przerwał na chwilę- Teraz ty sobie
wyobraź, że nie tylko ja go nie toleruję!
-Jakoś
nikt inny nie wpierdalał się pomiędzy nas i nie był tak
zajebiście miły jak ty!
-To
idź i spytaj się Brada co o nim myśli. Powie ci dokładnie to
samo, co ja. Ten facet to ostatni palant!
-Nawet
go nie znasz!
-Ostatnio
nawet ciebie nie poznaję.-powiedział i odszedł do swojego pokoju.
Amy
została sama na korytarzu. Wpatrywała się w jeden punkt, dopóki
nie usłyszała trzasku drzwi. Szybko otarła łzy rękawem i zeszła
z powrotem do gościa.
~*~
I
znowu to samo. Kłócimy się o głupoty. Dlaczego ja jestem taki
głupi. Przecież to wszystko prawda. Nawet go nie znam, a tak
pochopnie go oceniłem. Boję się o nią, a przez to krzywdzę ją
jeszcze bardziej. Nawet nie wiedziałem, że tak się da. Znowu nie
myślałem nad słowami. Powiedziałem za dużo, tak nie powinno być.
Musze ją przeprosić.
Chester
wyszedł z pokoju i powolnym, ociężałym krokiem podszedł do
schodów. Lekko wychylił się zza ściany i zobaczył Amy i Matt'a
przytulających się do siebie. I chociaż nie wiedział dlaczego,
łzy napłynęły mu do oczu. Ścierał się szybko, żeby nikt
przypadkiem nie zauważył. Zrezygnowany wrócił do pokoju. Powoli
zamknął drzwi i nie odrywając wzroku od podłogi, zrobił kilka
kroków. Szybko się obrócił i uderzył pięściami w ścianę z
taką siłą, że aż spadło wiszące na niej zdjęcie. Szkło
rozbiło się na kawałki, a ramka połamała w pół. Nie zważając
na odłamki szkła, podszedł do fotografii i podniósł ją.
Widniały na niej trzy osoby. On, Amy i Brad. Doskonale pamiętaj
okoliczności powstania tego zdjęcia.
Zaraz
po przeprowadzce udali się do miasta po małe zakupy. W jednym z
centrum stała budka fotograficzna. Spontanicznie weszli do niej i
zrobili sobie zdjęcie. Chester postanowił, że oprawi się i
powiesi w swoim pokoju jako pamiątkę dania, w którym otrzymał nowy
dom. Nową szansę. Szkoda tylko, że wszystko tak się potoczyło. Teraz leży na łóżku i znowu zatraca się w wesołych wspomnieniach. Ludzie w nich na pozór są mu bardzo bliscy, ale cały czas jeszcze odlegli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)