A u mnie jeszcze nawet świąt nie było! Kto czyta ten komentuje!
Pozdrawiam TheMaryy347
_______________________
*Kilka dni później*
Dziewczyny siedziały na łóżku i rozmawiały o głupotach. Wesoło wspominały dawne czasy, śmiejąc się przy tym bardzo głośno
-Pamiętasz jak mój brat się w tobie zakochał i wymyślał dla ciebie piosenki?
-O matko, nigdy tego nie zapomnę! Czekaj, jak to szło?
-Och Amy! Moja ruda królowo, bez ciebie czuję się ciulowo. Bądź przy mnie każdego dnia, twoje oczy są wielkie jak miłość ma!-Mówiła ciemnowłosa, co chwilę przerywając wypowiedź śmiechem-To takie żałosne, wstyd mi za niego.
-Przynajmniej umiał rymować-stwierdziła dziewczyna wybuchając śmiechem
-Chociaż to. Pamiętasz jak byłam kiedyś u ciebie i pomalowałyśmy mazakami zasłony w pokoju Brada?
-No, ale się wtedy wkurzył. Nie wiem dlaczego, przecież nasze rysunki były wspaniałe!
-Nawet twoja ciocia nie była tak zła jak on-stwierdziła April-A właśnie, gdzie jest Brad?
-Pojechał do kolegi. Mają jakąś próbę czy coś w tym stylu.
-Próbę czego?
-No założyli razem jakiś zespół. Czekaj, jak oni się nazywali? Kiedyś mi coś mówił, ale zapomniałam-machnęła ręką, ale po chwili ją olśniło-Już wiem! Nazywają się Xero.
-Ciekawa nazwa...
-Która właściwie jest godzina?-spytała Amy, po czym wstała z łóżka i przeciągnęła się energicznie.
-13:27. A co?
-Kurde, jestem spóźniona!-Amy zaczęła biegać po pokoju w poszukiwaniu ubrań-będziesz musiała zostać sama. Przepraszam, zapomniałam ci powiedzieć-powiedziała i chwytając białą koszulkę z czarnymi wzorami, zamknęła się w łazience.
Dziewczyna wstała z łóżka, przysiadła na fotelu przed oknem i zaczęła rozmyślać: Hmm...Ciekawe gdzie się tak śpieszy? Może sobie kogoś znalazła, czy coś. Niee, powiedziałaby mi. To musi być coś poważnego, tylko co? Może się jej po prostu spytasz, szerloku? Czemu ja na to nie wpadłam!
Rudowłosa wyszła z łazienki. Była ubrana w koszulkę, którą wzięła z podłogi i czarne spodnie z dziurami na kolanach. Włosy miała spięte w koka, a całą fryzurę ozdobiła czarną kokardką.
-Szybka jesteś-spostrzegła ciemnowłosa-A właściwie, to gdzie idziesz?
-Później ci wszystko wyjaśnię. Muszę już iść. Jak będziesz chciała gdzieś wyjść to klucze wiszą w korytarzu na haczyku. W salonie masz telewizor, w kuchni lodówkę, myślę, że to wszystko czego potrzebujesz.
Dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciółki i zakładając na siebie czarną marynarkę zbiegła po schodach. Szybko włożyła na nogi czarne glany i wyszła z domu żegnając się z April.
*30 minut później...*
Amy stała przed drzwiami pokoju nr.13 Pechowa trzynastka. Nie wiedziała czego może się tam spodziewać, nie wiedziała nawet, czy chce tam być. Ech, raz się żyje. Niepewnie nacisnęła na klamkę i weszła do pomieszczenia w którym siedziały 4 osoby.
-Dzień dobry-powiedziała z lekkim wstydem. Wszystkie spojrzenia skierowane były na nią.
-Dzień dobry-odpowiedziała kobieta w okularach i czerwonym swetrze-dołącz do nas, nie wstydź się. Dziewczyna usiadła na jednym z krzeseł, które ustawione były w kształt okręgu. Spojrzała na każdą osobę siedzącą w sali. Większość osób tu siedzących była wychudzona, miała poniszczone włosy i bladą skórę. Jednak największą uwagę przykuł chłopak siedzący naprzeciwko. Na jego rękach widniały wytatuowane płomienie. Rozciągały się od nadgarstków po łokcie. Uwagę dziewczyny zwróciły również jego włosy. Były pofarbowane! Dziwne... Kobieta spojrzała na twarz chłopaka. Gdy ich spojrzenia się spotkały od razu odwróciła wzrok, po chwili jednak znowu spojrzała na jego twarz. Jakie oczy... Z rozmyślań wyrwało ją potrącanie w ramie. Dziewczyna odwróciła głowę z pytającym wyrazem twarzy.
-Może zaczniemy od ciebie. Przedstaw się-kobieta zachęciła ją ruchem ręki-Opowiedz nam o sobie. Co robisz? Jak się tu znalazłaś?
-Jestem Amy. Mam 20 lat, mieszkam tu, w Los Angeles. Dzielę dom z moim kuzynem. Jestem tu przez niego-dziewczyna zaczęła spokojnie i niepewnie-Często imprezowałam i wpędziłam się w nałóg-kolejne zdania przychodziły jej z trudnością-Niedawno zmarli moi rodzice, po ich śmierci zaczęłam pić więcej. Nie umiałam się z tym pogodzić, aż wreszcie Brad pomógł mi się otrząsnąć. Pomógł mi i dzięki niemu tu jestem. Człowiek sam nie potrafi dostrzec kiedy się stacza, dopiero inne osoby pomagają nam to dostrzec-.po jej policzkach spływały małe łzy-Gdyby nie mój kuzyn pewnie by mnie tutaj nie było. Jestem mu dozgonnie wdzięczna za to, co robi. Zajmuje się mną, udzielił mi domu, sprowadził moją najlepszą przyjaciółkę z innego stanu. Wszystko dla mnie, cieszę się, że go mam. Teraz jest jedyną osobą, na której mogę polegać. Nie mam żadnej innej rodziny do której mogłabym się zwrócić o pomoc. Nie wiem czy wiecie jak to jest, stracić kogoś, kogo cholernie kochacie i moglibyście za tę osobę oddać życie. Ja straciłam dwie takie osoby, ale powoli się podnoszę. Liczę na to, że po tych spotkaniach uda mi się w końcu stanąć na nogi.
-Wspaniale, że się przed nami otworzyłaś. Dziękuję, możesz usiąść. Może ktoś jeszcze chciałby podzielić się swoją historią?
Nie było żadnych ochotników. Amy czuła się jednocześnie zażenowana, ale i dumna. Była dumna z siebie, bo potrafiła się w końcu otworzyć nie przed jedną, czy dwoma osobami, ale całą grupą. Reszta spotkania minęła spokojnie. Pani Keer, prowadząca, wygłosiła swój wykład, a potem ogłosiła datę kolejnego spotkania i pożegnała się z uczestnikami. Amy postanowiła, że wróci do domu pieszo. Nie chciała wydawać pieniędzy na ciśnięcie się w autobusie, a z resztą, przyda jej się trochę ruchu. Wychodząc z budynku poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Wzdrygnęła się i obróciła gwałtownie
-Yy, cześć-to ten sam chłopak, który siedział naprzeciw niej.
-Wystraszyłeś mnie!
-Przepraszam, nie chciałem-zawstydził się, ale kontynuował-wiesz, twoja historia była bardzo wzruszająca, może chciałabyś pójść gdzieś do na kawę i porozmawiać? Myślę, że znaleźlibyśmy wspólny język.
-W sumie... Dobra, możemy iść.
-Świetnie, zaraz za rogiem jest kawiarnia. Chodź.
Dwójka weszła do wnętrza lokalu, który był udekorowany na wzór lat 70'. Usiedli przy stoliku znajdującym się w rogu sali i zaczęli wymieniać się informacjami. Tajemniczy chłopak z tatuażami stał się przyjaznym Chesterem, który przeprowadził się z Phoenix. Chłopak miał rację, dogadywali się świetnie. Mieli wiele wspólnych zainteresowań. Czas mijał nieubłaganie szybko, zanim się zorientowali zaczęło się ściemniać. Amy przypomniała sobie, że zostawiła April samą w domu, musiała już wracać, ale tak bardzo chciała jeszcze zostać.
-Muszę iść, robi się późno.
-Masz rację, też będę się zmywał.
-Dzięki za spotkanie, było super-dziewczyna pięknie się uśmiechnęła i podała chłopakowi małą karteczkę-to mój numer, zadzwoń jak będziesz chciał pogadać, albo będziesz miał jakiś problem-powiedziała nieśmiało, a wychodząc z baru pomachała mężczyźnie na odchodne.
To był wspaniały dzień.
Pomyśleli oboje i udali się prosto do swoich domów.
CZEMU TAKI KRÓTKI?!
OdpowiedzUsuńjezu, zaraz zeświruję. Od trzech tygodni siedzę w domu i nie mam kontaktu z ludźmi, ostatnie co czytałam to instrukcja przygotowania zupki chińskiej, MARZĘ o jakimś nowym rozdziale na KTÓRYMKOLWIEK z blogów które czytam, a ty mi z takim maluchem wyskakujesz!? Kobieto, złamałaś mi serce ;__;
Co do fabuły, to muszę przyznać, że świetna ^^ kurczę, żałuję, że sama na to nie wpadłam... Błędów raczej nie ma. Pozazdrościć.
Poproszę jeszcze o Twą datę urodzenia, bo wymyśliłam sobie, że wszystkim swoim czytelnikom dam prezent urodzinowy w postaci jakiegoś shota :) jeśli także w to wchodzisz, to poproszę jak najszybciej dać mi znać =D
Wspaniałego 2014 i mnóstwa weny życzę.
Wiem, że krótki, ale w piątek (tak, ten piątek) dodam nowy ;)
UsuńUrodziny mam 29.10
Fajnie, że ci się podoba, dzięki za życzenia i za to, że czytasz mojego bloga ^^
Oo, Chester <3 fajnie, że go tutaj wplotłaś :D robi się coraz ciekawiej, supeeer!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowy i duuzo weny! :*
Chester? Czyzby ona cos ten teges z Chesterem? Uuu.
OdpowiedzUsuńRozdzialik bardzo super, tylko przepraszam, ze tak pozno.. Jakos Cie ominelam.. wybacz ;_;
Weny weny weny dla Ciebie :)
Oo..pojawił się Chester ! O.o robi się ciekawie <3
OdpowiedzUsuń